🐯 Top 10 Kawałów Świata

Stwórz listę ulubionych kawałów Któryś z kawałów bardzo ci się spodobał i chcesz do niego wrócić w przyszłości? Dotknij gwiazdkę, która znajduje się w prawym, górnym rogu ekranu, a kawał zostanie zapisany w ulubionych. Zbiór ulubionych dowcipów znajdziesz w głównym menu aplikacji. Podziel się zabawnymi kawałami Subskrybuj kanał Tomii2137 i pomóż mi się rozwinąć. Wbijaj na instagrama: 📸https://www.instagram.com/czystapilka_/⚡️Tu bede w przyszłości streamował he doesn't mind by Sean Paul is licensed under a CC Attribution 3.0.http://incompetech.com/music/royalty-free/index.html?isrc=USUAN1100245.Permissions beyond Instagrama-Dobermanka_Wilczyca 10. Morgan9. Haflinger8. Mustang7. Marwari6. Appaloosa5. Koń andaluzyjski4. Tinker3.?2.?1.?Kanały z których pochodzą W sieci jest mnóstwo szalonych filmików i trendów. Naszym zdaniem, im bardziej są dziwaczne, tym lepiej. Oglądajcie nas i śmiejcie się z nami z naszych prób ⛔⭐Najlepszy DISCORD Ratowanie Świata : https://discord.gg/v7CHbj8 CHCESZ WIĘCEJ? ZOSTAW ŁAPKĘ!----- Zbiór Najlepszych Kawałów i Sucharów z Internetu. 273 likes. Najlepsze Kawały i Suchary. Jump to. Sections of this page. Accessibility Help. Hej!Tym filmem rozpoczynamy serię Pucharu Świata kobiet, która zwieńczona będzie klasyfikacją all-time od początku istnienia PŚ :)Enjoy!JEŻELI PODOBAŁ CI SIĘ Przedstawiam top 10 najlepszych obrońców świata według mojego wykonania.Jest to mój pierwszy film.Zachęcam do subskrypcji. Dzienna dawka śmiechu, tylko dla najtwardszych!Spróbuj się nie zaśmiać!Najlepsze kawały na dobry początek dnia!Źródło: webfun.pl 🔥Dziś przedstawię wam moje top 10 najlepszych piłkarzy świata!🔥🔔Zasubskrybuj mój kanał, aby nie przegapić kolejnych materiałów piłkarskich!😁Jeśli podoba 10. Silva GT39. McLaren Mercedes SLR8. Lamborghini Murcielago LP6407. Spyker C8 Double 12 S6. Pagani Zonda F5. Bristol Fighter T4. Saleen S7 Twin Turbo3. Koe DlOxn. Zacznę od wyjaśnienia, co to u diabła jest antyhumor. Bynajmniej nie chodzi o żarty, które wywołują płacz, panikę i zgrzytanie zębami (chociaż zestawienie takich dowcipów też pewnie kiedyś napiszę. Temat wydaje się chwytliwy). Antyhumor śmieszy, bo nie powinien. Początek żartu sugeruje, że zaraz zdarzy się coś całkowicie niespodziewanego. Tymczasem petarda pyka dymem, zamiast wybuchnąć. Puenta okazuje się tak mało zaskakująca, że aż śmieszna. Tak, wiem. Tłumaczenie jest mętne i bez przykładu się nie obędzie: „Co mówi Batman, kiedy chce, żeby Robin wsiadł do Batmobilu?– Wsiadaj” I niestety większość przypadków antyhumoru to maglowanie w kółko schematu powyżej: „Co robi koala w płonącym lesie? Płonie.” „Dlaczego T-rex nie klaszcze? Bo wyginął.” Stanąłem jednak na swoim jajowatym łbie i dołożyłem wszelkich starań, żeby w tym tekście znalazły się tak różnorodne anty-żarty, jak to tylko możliwe. Moja Antyreklama Zazwyczaj na początku tekstów zamieszczam przekierowanie do strony z nagraniami swojego stand-upu. Wiecie, taka reklama. Skoro ten post jest o antyhumorze, to chyba jestem zobowiązany, aby zamienić reklamę na antyreklamę. Kategorycznie nie klikajcie w link poniżej! 1. Krótkie, nieśmieszne żarty ze zgniłego zachodu Wygląda na to, że w kulturze zachodniej antyhumor „is really a thing”. Znalazłem olbrzymie zestawienia krótkich żartów, których motorem napędowym jest właśnie antyhumor. Niektóre z tych tekstów zawierają ponad sto przykładów. Przetłumaczyłem dla Was pięć. Lojalnie ostrzegam, że są boleśnie powtarzalne: Jak mówimy na żart, który nie jest śmieszny? nazywamy gołębia, który nie może znaleźć drogi do domu? co sprawia, że się uśmiecham? Mięśnie T-rexy nie potrafią klaskać? Bo wyginęły 65 milionów lat listonosz umarł? Bo wszyscy umierają. I w ogóle to się radujcie. W tytule napisałem, że w poście zamieszczę 1o przykładów antyżartów. A powyżej zamieściłem cztery dodatkowe. Bonus! Promocja! Radujcie się! 2. Przychodzi baba do lekarza, a lekarz też baba Ten dowcip jest totalnie nasz. Tak swojski jak łazanki z kapustą i kac po taniej wódce. Krąży po Polsce pewnie już kilkadziesiąt lat i myślę, że jego powstanie było reakcją obronną zbiorowej świadomości na zdecydowanie zbyt dużą ilość kawałów o lekarzu i babie. Dowcip usłyszałem po raz pierwszy w dzieciństwie i nie ukrywam, że wydał mi się głupi. Podtrzymuję tę opinię, ale teraz widzę w nim też swoiste drugie dno. Dowcip dzięki boleśnie prostej konstrukcji pokazuje zasady rządzące wszystkimi żartami na świecie. Początek naprowadza odbiorcę na jakąś myśl, a puenta musi go zaskoczyć. Teraz czytając ten krótki tekst, wyobrażam sobie zachustowaną, wiejską babę, która siedzi za lekarskim biurkiem. To zaskakujące! Z drugiej strony żart jest stary. Możliwe, że pierwotnie ludzi bawiła w nim myśl, że kobieta może być lekarzem. Lubisz suchary? Szeroki wybór znajdziesz w książce opracowanej przez twórców profilu Suchar Codzienny. Kubek z suchą ilustracją gratis. 3. Antyhumor z kabaretu Potem Część z Was pewnie nie pamięta tych mrocznych czasów. Tak gdzieś w latach dziewięćdziesiątych dowcipy pełniły tę samą funkcję, co dzisiaj memy. Zamiast pokazywać znajomym obrazki na telefonie, opowiadało się kawały. I tutaj muszę powiedzieć, że delikatnie mówiąc nie wszystkie z nich były dobre. Pojawiały się też w ilościach doprowadzających do przesytu, tudzież wulgarnie mówiąc porzygu. A jak czegoś jest zbyt dużo, to ludzie to zaczynają parodiować. I w jednym z programów kabaretu Potem pojawiła właśnie fajna parodia kawału: „Leci samolotem Polak, Rusek, Niemiec, Czech, Chińczyk, Włoch, Boliwijczyk, Wenezeulczyk, Hiszpańczyk, drugi Chińczyk, bo to duży kraj jest, Mongoł, Japończyk, Murzyn, Słowen, Arab. I tak lecą samolotem, lecą i nagle skrzydła to Arab to Czech to Rusek to Hiszpańczyk został sam Polak, skrzydła odrosły.” Czuję się zobowiązany, żeby napisać tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze, kawał pojawił się w programie „Paskudy i wywłoki”. Show składało się ze skeczy, które kiedyś już zostały odrzucone i samo w sobie miało dużo elementów antyhumoru. Po drugie, to jest jeden z tych dowcipów, w których sposób opowiadania robił wszystko. Kamol wyciągał dużo śmiechów precyzyjnymi pauzami. Obejrzyjcie sobie. Odtwarzania zacznie się na dowcipie. 4. A może to jest dobry dowcip? To jest zdecydowanie mój ulubiony dowcip oparty na antyhumorze. Nie piszę wprowadzenia. Po prostu przedstawiam. Kiedy jeszcze udawałem, że studiuję, jeden z moich kumpli opowiadał ten dowcip pod jaranie. Za każdym razem. I dowcip zawsze bawił. Już nie jaram, a żart dalej bawi. I właśnie to jest w nim najbardziej zaskakujące. 5. Czy to jeszcze jest antyhumor? Ponownie nie omawiam. Komu to potrzebne? „Chłopczyk wraz z tatusiem znaleźli w lesie małego jeżyka. Leżał pod kępką trawy i drżał z zimna. Chłopczykowi zrobiło się żal jeżyka i poprosił tatusia, żeby zabrali go do domu. Tata się zgodził i tak jeżyk zamieszkal u nich. Chłopczyk bardzo dbał o jeżyka, poił go mleczkiem i dawał mu najlepsze owoce. Jeżyk zajadał ze smakiem i nieraz – ku zdziwieniu chłopca – pomrukiwał z zadowoleniem. Na zimę jeżyk – jak przystało na porządnego jeżyka – zapadł w zimowy sen. A na wiosnę jeżykowi urosły skrzydła, na czole wyrósł róg i odleciał przez niedomknięte okno. Wtedy stało się jasne, że chłopczyk z tatusiem nie przynieśli do domu jeżyka, tylko jakieś chuj wie co z lasu.” Wrzucam ten żart tutaj, ale w sumie to nie jestem pewien, czy to jeszcze jest antyhumor czy już jakiś rodzaj absurdu. W sumie, co za różnica? Jasna nomenklatura nie istnieje. 6. Zamęcz przeciwnika przed puentą Ten dowcip bazuje na nudzie i torturowaniu odbiorcy. Polecam go tylko zaawansowanym opowiadaczom. Amator straci uwagę słuchających na kilka minut przed puentą. Nie będę ukrywał, że tego kawału to nawet nie lubię. Dlatego go streszczę, zamiast przytaczać. Różni ludzie próbują przeskoczyć przez płot. Nazywają się w kolejności: Ninja, Ninja Ninja, Ninja Ninja Ninja i tak dalej. W niektórych wariantach do skakania przyłączają się też Rambo (i kolejne iteracje) albo Spiderman (też powielany w nieskończoność). Nikomu się nie udaje. W końcu przychodzi największy kozak (najwięcej „Ninja” w imieniu) i stwierdza, że skoro tamtym się nie udało, to on to chromoli i idzie do domu. Antyhumor w pełnej krasie. Dla chętnych zostawiam dowcip poniżej w wersji wideo. Swoją drogą dalej lekko nie ogarniam tego, że ludzie nagrywają na Youtuba dowcipy i mają z tego procederu miliony wyświetleń. 7. Nieśmieszne dowcipy o śmierci w męczarniach – seria żartów o łotewskich chłopach Dowcipy to jedno, ale jest jeszcze takie zjawisko jak serie kawałów. Często wytwarzają one swój własny kod i klimat. W niektórych wypadkach trzeba usłyszeć pięć dowcipów, żeby zrozumieć pierwszy. Najlepszym przykładem takiej serii są chyba kawały o Chucku Norrisie. W nich legendarny aktor jednym kopnięciem pokonuje Supermana i koronavirusa… Są jednak cykle dowcipów o wiele bardziej ulotne i trudniejsze do zrozumienia. Wiem, że młodemu czytelnikowi będzie w to ciężko uwierzyć, ale kilka lat temu (około siedmiu) w internecie królowały dowcipy o Łotyszach, którzy marzą o surowych ziemniakach i umierają w męczarniach: „Wchodzi Łotysz do baru i mówi: – Polejcie mi wódki. – Ale to nie bar, to milicja! – Aha, w takim razie moja żona została zgwałcona. Ale to tylko halucynacje z niedożywienia. To nie policja, to gułag.” Prawdopodobnie przyjdzie taki dzień, że napiszę o Łotyszach osobny tekst (albo nakręcę filmik). Na razie jednak, wszystkich, którzy chcą poczytać na ten temat więcej do tekstu z Newsweeka. 8. Historia kudłatego psa Obstawiam, że większość z Was, przed przeczytaniem tego tekstu nie miała pojęcia, że istnieje takie pojęcie jak antyhumor. A teraz dorzucę Wam jeszcze więcej zbędnych informacji. Antyhumor ma też swoje warianty. Tudzież zjawiska pokrewne. Mam na myśli „shaggy dog stories” – „historie kudłatego psa”. Są długie, ich fabuła meandruje w dziwnych kierunkach, a puenta zazwyczaj pozostawia mocny niedosyt. „Shaggy dog humor” to całe zjawisko. Pod ten nurt podciąga się piosenki, fragmenty książek i opowiadania (w tym pisane przez Czechowa i Twaina). Na temat historii spod znaku kudłatego psa wypowiadają się profesorowie literatury i filozofowie. Wszystko jednak podobno zaczęło się od tego dowcipu: 9. Obleśny żart o arystokratach Arystokraci to żart elitarny. I bynajmniej nie dlatego, że zrozumieją go wyłącznie kuzyni królowej Elżbiety. Powstał jako wewnętrzna, środowiskowa zabawa amerykańskich komików. Dowcip prezentuje się mniej więcej w ten sposób: Żart sam w sobie kompletnie nie ma szansy rozśmieszyć. Wprowadzenie wiedzie donikąd, a puenta nie trzyma się kupy. Co liczy się w tym żarcie, to właśnie opis samego pokazu. Komicy opowiadając, prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej obleśnych wersji. Wprowadzają babcię, schorzenia (brata z Downem zaczerpnąłem z wersji Sary Silverman), a nawet seksualne inscenizacje ataku na World Trade Center. Niekiedy podobno opowiadanie dowcipu zamienia się w swojego rodzaju konkurs. Komicy przedstawiają go po kolei i próbują przegiąć pałkę jeszcze bardziej niż poprzednicy. Wiem, że opowiadaniem Arystokratów zabawiali się między innymi Robin Williams i Bob Saget (co ciekawe obydwaj na co dzień brylowali w komediach familijnych). Żart pojawił się też w „Southparku”. Swoje korzenie ma jednak w wodewilu. Myślę, że dzisiaj komicy traktują go jako odskocznię od nieustannej pogoni za puentami. Jako odpoczynek od ścigania się w ilości celnych obserwacji na minutę. W czasach wodewilu prawdopodobnie pełnił też funkcję zaworu innego rodzaju. Ta forma była o wiele bardziej teatralna. Czysta. Komicy niejednokrotnie występowali w smokingach. Żarty o zabarwieniu seksualnym właściwie się nie pojawiały. Prawdopodobnie wodewilowi komedianci po wyjściu widowni i zgaszeniu świateł chcieli sobie trochę pokląć i pogadać o ruchaniu. 10. Czy antyhumor występuje w stand-upie? Mianem anty-komika czasami określa się Andy’ego Kaufmana. To jednak oklepany przykład. Nie będę go przytaczał. Łatkę anty-stand-upera przypina się także Gatisowi Kandisowi. Chłopak pojawił się w brytyjskim Mam Talent około dekady temu i był tak żałosny, że aż śmieszny. Po minie Gatisa widzę, że on nie wie, jak mocno mu nie idzie. Myślę, że był po prostu jednym z tych „głupków” – osób bez talentu (i umiejętności), które zostały dopuszczone do finału w ramach urozmaicenia. Podam natomiast przykład anty-żartu z twórczości Norma Macdonalda. Też bywa określany jako antykomik (lub metakomik). I faktycznie coś w tym jest. Zazwyczaj ma fajne, sprytnie zbudowane żarty obserwacyjne. Zasłynął jednak z opowiadania „shaggy do stories” w różnych programach (głównie u Conana). W jego programach też można natknąć się na żarty, które moim zdaniem podchodzą pod antyhumor: Wiecie, co jeszcze lubię we współczesnych telefonach? Wikipedię. Demokratyzuje bycie było tak, że koleś chodził do szkoły pięć, sześć lat. Później mówił do mnie coś, a jak nic nie teraz to się pozmieniało. Ostatnio koleś mówi do mnie: „Hej Norm, słyszałeś o takim gościu jak Claude Monet?” „Oczywiście, że słyszałem. Muszę iść do toalety.” I idę do toalety. Siedzę tam 20-25 minut. Wracam i mówię:„Gadaliśmy właśnie o Claudzie Monet i tak chciałem powiedzieć, że to, co w nim lubiłem najbardziej to jego obrazy. Lubię jego styl malowania. Był malarzem i bardzo podoba mi się to, w jaki sposób używał farb do malowania.”Tekst pochodzi z programu „Hitler’s Dog, Gossip & Trickery” Kilka innych przykładów antyhumoru mam jeszcze w głowie. Kolejne prawdopodobnie wygrzebałbym gdzieś w internecie. Uważam jednak, że 10 nieśmiesznych żartów to aż nadto i że nikt by nie udźwignął dłuższego tekstu na ten temat. Kończę. Nara! Lubicie stand-up? To pośmiejcie się z komików Nie tak dawno temu napisałem też zestawienie memów o stand-upie. Zajrzyjcie sobie. Od kambodżańskiego rocka po indyjskie covery hip-hopowe. Muzyka, a w szczególności rock, zawsze była związana z różnymi wydarzeniami historycznymi, na które miała wpływ. Oto 7 utworów z różnych zakątków świata, które oprócz wartości utworu muzycznego pomagają nam lepiej zrozumieć klimat i przemiany zachodzące w obcych, odległych miejscach. Zdob si Zdub – Videli Noch – rosyjska legenda Wiktor Coj (ur. w Leningradzie, ZSRR w 1962r., zm. w Rydze, ŁSRR w 1990r.) był bez wątpienia jednym z najbardziej wpływowych muzyków w historii rosyjskiej muzyki XX wieku. Nie ulega wątpliwości, że był to Rachmaninow rocka i radzieckiego punka. Napawa smutkiem fakt, że zmarł przedwcześnie – tak jak umierają wielcy idole rocka – w wieku 28 lat. Wypadek samochodowy, w którym zginął na jednej z łotewskich dróg w 1990 roku, mimowolnie przypomina katastrofę lotniczą, w której zginęli Buddy Holly, Ritchie Valens i Big Bopper (tragedia, która zapisała się w historii jako „Dzień, w którym umarła muzyka”, jak to określa legendarny przebój Don McLeana „American Pie” z 1971 roku). Coj natychmiast stał się legendą, choć tak naprawdę był nią już za życia. Po jego śmierci rosyjska gazeta Komsomolskaja Prawda napisała: „Coj znaczy więcej dla młodzieży naszego narodu niż jakikolwiek polityk, celebryta czy pisarz. To dlatego, że nigdy nie kłamał i nigdy się nie zmienił. Był i pozostał sobą. Nie można było mu nie wierzyć… Coj jest jedynym piosenkarzem rockowym, którego wizerunek i prawdziwe życie były spójne. Żył tak, jak śpiewał … Coj jest ostatnim bohaterem rocka ”. W Moskwie, na skrzyżowaniu deptaka Starego Arbatu i uliczki Krivoarbatsky, znajduje się mural poświęcony Cojowi. To miejsce nigdy nie jest puste. Niezmiennie są tam ludzie, w skórzanych kurtkach z gitarami, którzy śmieją się i śpiewają. Globalizacja nie ominęła Coja, mimo że to zjawisko zaistniało o wiele później. Był synem rosyjskiej nauczycielki i radziecko-koreańskiego inżyniera. Na czarno-białych zdjęciach przypomina Boba Dylana (nie jest do końca jasne czy mógł to usłyszeć w ZSRR) z 1965 roku, wystylizowanego na Bruce’a Lee (mając na uwadze jego azjatyckie rysy, rozumiem, że próbował go naśladować). Coj zawsze wygląda na poważnego, zamyślonego człowieka, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w dali. Na niektórych zdjęciach stoi z papierosem w dłoni, który sprawia wrażenie, że za chwilę spadnie. Z uniesioną brwią, wygląda jakby nie do końca rozumiał, co dzieje się wokół niego. Jedna z jego najbardziej znanych kompozycji „Paczka fajek” obrazuje od pierwszej linii spojrzenie Coja: „Siedzę i z cudzego okna w cudze niebo patrzę/ I nie widzę ani jednej znajomej gwiazdy”. Cała piosenka jest potrzebna i zasługuje na to, aby być znana na całym świecie. Wyobrażam sobie olbrzymie oddziaływanie w latach osiemdziesiątych tego tekstu: „I nikt nie chciał być winnym bez winy” (nikt nie chce być skazany za przestępstwo, którego nie popełnił), a także „I nikt nie chciał rękami żaru zagrzebywać” (nikt nie chce wykonywać brudnej pracy innej osoby). Można długo dyskutować na temat wyboru najlepszej piosenki Coja i grupy Kino. Podobnie jak „Paczka Fajek” istnieje co najmniej tuzin utworów, które mogą ubiegać się o ten tytuł, wśród nich „Grupa Krwi”, „Spokojna Noc”, „Wojna”, a przede wszystkim „Zmian!”- piosenka epoki (ok. 1986), dla wielu hymn puczu moskiewskiego (1991) tuż przed rozpadem ZSRR: „Zmian!” domagają się nasze serca „Zmian!” potrzebują nasze oczy Nasz śmiech i łzy I w naszym pulsie” „Zmiany! Wyczekujemy zmian!” Bob Dylan powiedział „The Times Are A-Changin”. W 1986 roku w ZSRR czasy też zaczęły się zmieniać. Zaryzykuję umieszczenie piosenki „Widzieliśmy Noc” (Videli Noch, 1986) na liście najlepszych piosenek Wiktora Coja. Akustyczna oda do młodości i szczęścia, które powinno określać ten okres życia. Wyszliśmy z domu, gdy we wszystkich oknach Pogasły światła jedne za drugim Widzieliśmy, jak odjeżdża ostatni tramwaj. Są taksówki, lecz nie mamy czym płacić I po co mamy jechać, bawimy się sami Na naszej kasecie skończyła się taśma. Przewijaj! Wersja zespołu Kino i Wiktora piosenki „Widzieliśmy Noc” jest bardzo szybka, ma przyspieszony rytm. Jak na grupę ludzi, którzy nie mają powodu, by się nigdzie wybierać, jest bardzo szybka. Teledysk do tej piosenki, nagrany zimą na dziedzińcu budynku mieszkalnego w Leningradzie (obecnie Petersburg), przypomina klimatem „Ticket to ride” w filmie Help. Można w nim obserwować prawdziwie bawiących się członków grupy. Nie ma póz, nie ma strachu przed cenzurą lub krytyką. Poziom zabawy, jaki można dostrzec na ziarnistych obrazach, powinien być normą. Wywołuje uśmiech, nostalgię i generuje sympatię. Zdob și Zdub to grupa mołdawskiego punka, która 15 lat później wykonała swoją, niezapomnianą, wersję piosenki Widzieliśmy noc. Trudno zakwalifikować ich jako „zespół” ze względu na liczbę członków, których mieli przez lata. Trudno też powiedzieć, że jest to zespół punkowy. Są bliżsi ruchowi lub związkowi muzyków, którzy grają co chcą i w języku, który im najbardziej odpowiada. W październiku 2000 roku wykonali swój charyzmatyczny cover piosenki „Widzieliśmy Noc”. Śpiewają ją też po rosyjsku. Jest to godny i zasłużony hołd dla zespołu Kino i Coja. Rytm jest trochę wolniejszy niż w oryginale, ale za to bardziej dynamiczny. Ma cygańskie akcenty z gatunku muzyki Ska. Energiczne dźwięki bębna i powtarzające się mocne riffy na trąbkach przenoszą „Widzieliśmy Noc” w nocne życie młodzieży XXI wieku, która podobnie jak ta z lat osiemdziesiątych, nie tylko imprezuje i bawi się, ale także szuka zmian. Zebda – Tomber la chemise Piosenki odnoszące się do problemu migracji nie są nowością, podobnie jak migracja nie jest zjawiskiem ostatnich lat (według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji obecnie na całym świecie są blisko 272 miliony migrantów międzynarodowych). Meksykański aktor i piosenkarz Eulalio González (znany jako „Piporro”) śpiewał o migracji między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi już w „Chulas Fronteras” – piosence, która pojawia się w filmie „Bracero del año” (1963), w którym on sam wciela się w Natalio Reyesa Colása („urodzony w Tamaulipas, odważny chłopak, który dorastał w Río Bravo”), i jak tylko przekroczył granicę, zapomniał o tańczeniu polki, i teraz wywija w rytmie Rock & Rolla (i śpiewa jak Nat King Cole). Po drugiej stronie Atlantyku, spadkobiercy długiej francuskiej tradycji piosenki protestacyjnej, bracia Mustapha i Hakim Amokrane, utworzyli w 1985 roku grupę Zebda. Ten zespół rockowy z Tuluzy (chociaż wielu francuskich krytyków uważa za niemożliwe sklasyfikowanie Zebdy w ramach jednego gatunku) słynie z aktywizmu politycznego czego przykładem jest singiel „Tomber la chemise” z 1999 roku. To kawałek, który niewątpliwie zostaje nam w głowie na długo. Podobnie jak Manu Chao w Clandestino (i wielu innych) Zebda skomponował różne piosenki o migracji, w jego przypadku ze szczególnym wyróżnieniem Maghrebu zarówno w zakresie tematycznym, jak i rytmu muzycznego. Pierwsza z nich, „Le Bruit et L’odeur”, krytyka w rytmie raggamuffin feralnych (i uznanych za rasistowskie) wypowiedzi z 1991r. ówczesnego mera Paryża (i przyszłego prezydenta Francji) Jacques’a Chiraca, który skomentował „hałas i zapach” nowych migrantów z ekskolonii (Afrykanów i Arabów), porównując ich z innymi europejskimi migrantami we Francji. Nawiązując do tej sprawy hiszpański El País opublikował 21 czerwca 1991 r następujące słowa .: Na wiecu w mieście Orlean Chirac powiedział w zeszłą środę wieczorem: „Dzięki socjalistom każdy może wjechać do naszego kraju”. A także: „Francuski robotnik wariuje, gdy widzi cudzoziemca z trzema lub czterema żonami i kilkunastoma dziećmi osiadłego we własnym gospodarstwie, który nie pracuje i otrzymuje 50 000 franków pomocy społecznej. Do tego trzeba dodać hałas i zapach ”. Dodatkowo zaznaczył, że „poziom tolerancji” został przekroczony i że Francja przeżywa obecnie „przeludnienie” spowodowane napływem obcokrajowców. Co jednak sprawia, że wpadająca w ucho „Tomber la chemise” na tej liście utworów jest przed innymi ekspansywnymi i słynnymi utworami Zebdy, takimi jak „Le bruit et l’odeur” lub „Motivés”? Podczas gdy „Motivés” jest zdecydowanie utworem ruchu oporu, „Tomber la chemise” jest dosłownie zaproszeniem do integracji, zjednoczenia. Teledysk „Tomber la chemise” przedstawia członków Zebdy przebranych za pracowników firmy przeprowadzkowej, którzy przewożą pudła do różnych mieszkań. Nie jest to powiedziane w sposób bezpośredni, ale widzimy tam betonowe bloki z wielkiej płyty, jak np. chruszczowki czy tlatelolcos, tj. wielkie zespoły kompleksów mieszkaniowych (et tout ce que le béton a fait de meilleur) i, oczywiście, mieszkańców: imigrantów, mniejszości narodowe, samotne matki. W skrócie grupy podatne na wykluczenie społeczne. Pod koniec teledysku pokazana jest czwarta dostawa, tym razem do domu jednorodzinnego zamieszkałego przez mężczyznę i kobietę ubranych w elegancki garnir i kostium- „Tradycyjna francuska rodzina”. „Francuski robotnik wariuje, gdy widzi cudzoziemca z trzema lub czterema żonami i kilkunastoma dziećmi osiadłego we własnym gospodarstwie” z wystąpienia Chiraca. Skrzynie nigdy nie zostają otwarte. Można wywnioskować, że jest to duży powszechnie znany problem, o którym jednak nikt nie chce rozmawiać. Wyrażenie tomber la chemise dosłownie można przetłumaczyć jako „zabrać się do pracy” lub „podwijać rękawy”. Biorąc pod uwagę, że piosenka dotyczy integracji społecznej, w tym przypadku podwinięcie rękawów nie wystarczy. Trzeba całkowicie „zdjąć koszulę”, czyli zabrać się do pracy i działać tak, aby zmniejszyć ubóstwo, położyć kres nierównościom i marginalizacji. Fakt nie potrzebujący komentarza: „Tomber la chemise” utrzymała pierwsze miejsce na francuskich listach przebojów przez trzy tygodnie w lipcu 1999 r. W tym samym roku w TOP 10 Billboard Hot 100 były „Believe” (Cher), „No Scrubs” (TLC), „Baby One More Time” (Britney Spears), „Genie In a Bottle” (Christina Aguilera) i „Livin 'La Vida Loca” (Ricky Martin). Zemlyane- Trava U Doma Gdyby istniała reguła ukazująca rosyjski gust muzyczny, to dla utworu na poziomie globalnym, którą można wybrać jako standard – jak prototyp kilograma. Ta piosenka to 8-bitowa wersja „Korobeiniki” lub, jak wszyscy ją znają, piosenka z gry Tetris. Na drugim miejscu można wskazać piosenkę „Trava u Doma” rosyjskiego kompozytora Władimira Miguli, którą po raz pierwszy usłyszano 12 kwietnia 1982 r. w Dniu Kosmonautyki (pamiętna data kiedy to tego dnia w 1961 roku Jurij Gagarin przeszedł do historii jako pierwszy człowiek w przestrzeni kosmicznej). Jednak interpretacja „Trava U Doma” (Trawa przed domem), która z powodzeniem przeszła ze Związku Radzieckiego do Federacji Rosyjskiej została wykonana przez zespół Zemlyane (Zemlyane Sowieci, nie mylić ich z wenezuelską grupą o tej samej nazwie- Los Terrícolas) na festiwalu „Pesnya goda” – Piosenka roku (1983). Zemlyane był jednym z pierwszych zespołów rockowych oficjalnie uznanych przez ZSRR. Wykonana przez nich wersja ballady Miguli odniosła natychmiastowy sukces i przekształciła ją w kanon. Przerobili quasi-romantyczną piosenkę w rockowy hymn. Wersja Zemlyane ewoluuje podczas jej wykonywania. Zaczyna się powoli, sielankowo, z niewinnymi nutami syntezatora. Jednak po chwili, po riffie na gitarze elektrycznej utwór przechodzi w energiczny, mocny kawałek. Jak dźwięk silnika RD-107 podczas wystrzelenia rakiety Sojuz, tak Zemlyane śpiewa pierwszą linię porywczego refrenu: „I nie śni nam się huk kosmodromu!”. Mówimy o 1983 roku. Muzyka rockowa, a zwłaszcza rock z epoki „kosmicznej”, pojawił się w Związku Radzieckim bardzo późno. Wcześniej śpiewano ody do sowieckich kosmonautów, ale nie były to kawałki rockowe tylko rodzaj heroicznej ballady trudnej do sklasyfikowania. Minęło już sporo czasu od roku 1969, w którym wydano utwór „Space Oddity” tuż przed lądowaniem Apollo 11 na Księżycu. Piosenki „Space Truckin’” zespołu Deep Purple i „Rocket Man” Eltona Johna pochodzą z 1972, roku pamiętnej ostatniej misji Apollo i wystrzelenia sondy kosmicznej Pioneer 10, która ze swoją słynną płytą nawiguje w przestrzeni, czekając na przechwycenie przez pozaziemskie cywilizacje. „Trava U Doma” opowiada o kosmonaucie, który widzi ziemię z okna kapsuły, ale mimo tego, że jest trochę bliżej gwiazd, wydają mu się one równie odległe jak z ziemi. Dlatego tęskni za naszą planetą (tak jak Rocket Man: „I miss the earth so much”…). Astronauta Major Tom w „Space Oddity” powiedział nam, że Planeta Ziemia jest niebieska (to ta pale blue dot, o której mówił Sagan). Natomiast, dla kontrastu, „Trava U Doma” sprawia, że ​​widzimy zieleń trawy przed domem… tej, za którą tęsknią też imigranci, emigranci, wygnańcy, uchodźcy. Wszyscy czekają na moment powrotu do swoich domów- czy to oni sami lub ich potomkowie- kiedy warunki będą bardziej sprzyjające. Cytując Eltona Johna: Mars ain’t the kind of place to raise your kids. W 2009 roku Rosyjska Agencja Kosmiczna Roskosmos nadała piosence „Trava U Doma” oficjalny status hymnu rosyjskiej kosmonautyki. Zasłużony. Jeśli ponownie zostanie utworzona złota płyta zawierająca dźwięki i obrazy mające ukazać różnorodność życia i kultur na Ziemi, jak ta z sondy Voyager, „Trava U Doma” powinna się na niej znaleźć. Houy Meas – Who Isn’t Dancing Nie każdy wie jak bogata była kambodżańska scena rockowa lat sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych. To zaskakujące i nieczekiwane odkrycie. Jest możliwe dzięki wyjątkowemu dokumentowi „Don’t Think I’ve Forgotten: Cambodia’s Lost Rock and Roll” (2014). To przenikliwy dokument, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Historia o ludobójstwie w Kambodży, a w tym przypadku o wynikającym z niej zniszczeniu kambodżańskiej sceny muzycznej, nie może ulec zapomnieniu. W czasie ludobójstwa w Kambodży (1975-1979) śmierć poniosło od 1,5 do 3 milionów ludzi – tj. jednej piątej populacji kraju – z rąk reżimu Czerwonych Khmerów, którzy przejęli władzę w tym kraju po 8-letniej wojnie domowej. Dla przykładu jeden ze wstrząsających cytatów z filmu: „Jeśli chcesz wyeliminować wartości ze społeczeństwa, musisz zacząć od pozbycia się artystów, bo to artyści mają wpływ. Artyści są blisko ludzi”. To bezlitosne stwierdzenie, jak wszystko co dotyczy ludobójstwa, nieważne którego. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel, w 1993 roku w Muzeum Holokaustu w Stanach Zjednoczonych powiedziała: „…nie tylko jesteśmy odpowiedzialni za pamięć o zmarłych, ale także za to, co robimy z tymi wspomnieniami”. Utrzymywanie przy życiu kambodżańskiego rocka jest wypełnieniem tego obowiązku. Dokument „Don’t Think I’ve Forgotten” sięga po utwory bardzo ciekawej kompilacji kambodżańskiej muzyki rockowej zatytułowanej „Cambodian Rocks” i opublikowanej w 1996 roku. Historia opowiada o amerykańskim turyście Paulu Wheelerze, który to zainteresowany muzyką, którą usłyszał podczas pobytu w Siem Reap, kupił taśmy piosenek i skomponował mixtape ze swoimi ulubionymi utworami. Nie jestem pewien, czy można powiedzieć, że Wheeler jest dla kambodżańskiego rocka tym czym Joanna Stingray była dla rocka radzieckiego w latach osiemdziesiątych. Jest duża różnica. Kompilacja „Cambodian Rocks” nie tylko odtwarza dźwięki z przeszłości, ale także przywraca do życia głosy, które usiłowano zniszczyć. Mimo iż nie można oddzielić polityki od losu kambodżańskiego rocka, rozwój sceny muzycznej w tamtych latach był w Kambodży niesamowity. Rezultatem połączenia psychodelicznego rocka z elementami tradycyjnej muzyki kambodżańskiej jest fascynująca muzyka. Tłumaczenie słów nie jest konieczne. Wszystkie utwory z „Cambodian Rocks” są odtwarzane bez rozumienia ani jednego słowa. Jednakże w tym wypadku nie jest to konieczne, ponieważ sztuka i doznanie jest obecne w każdej melodii. Piosenki wchodzące w skład kompilacji Wheelera są świetne. Nie z powodu okoliczności, ale jakości utworów i wielkiego talentu artystów. Niektóre utwory, takie jak „Jeas Cyclo” („Ride Cyclo”) Yola Aularonga lub „Chnang Jas Bai Chgn-ainj” („Old Pot, Tasty Rice”) Rosa Sereysothea są tak znakomite, że można ich słuchać w kółko. To niesamowita dawka hipnotycznej, fascynującej i rytmicznej muzyki. W porównaniu z meksykańską sceną rockową lat sześćdziesiątych, która przed swoim rozkwitem w dużej mierze polegała na tłumaczeniu coverów amerykańskich zespołów, kambodżański rock przeniósł nas o lata do przodu. To interesujące i ciekawe jak miejsce względnie odizolowane od rewolucji muzycznej tamtej dekady mogło mieć tak bogatą scenę muzyczną. Utwory Houy Meas nie znalazły się na kompilacji Wheelera mimo tego, że przed ludobójczym rządem Czerwonych Khmerów Meas była najpopularniejszym DJ-em radiowym w kraju. W czasie ludobójstwa zaginąła, a jej dokładny los nigdy nie został potwierdzony. Wanda i Banda – Hi Fi Superstar Odkryłem, że w Warszawie na częstotliwości FM nadaje radio Eska Rock, która transmituje muzykę rockową, zarówno międzynarodową jak i polską. Fakt, że ta stacja znajduje się na może wydawać się nieistotny. Jednak w Monterrey na północy Meksyku ta częstotliwość jest zajmowana przez stację muzyki regionalnej – música grupera: słynny Zespół (Banda Eska Rock była (i nadal jest) oknem na lokalną scenę rockową. Pierwsza polska piosenka, która zwróciła moją uwagę i sprawiła, że podkręciłem głos w radioodbiorniku słuchając tej stacji to kawałek, w którym wokalistka krzyczy: „Hi Fi super star super hit” Po angielsku. Mała wysepka językowa w polskiej twórczości. Jako podwójną ciekawostkę dodam fakt, że piosenkarka nazywa się Wanda Kwietniewska, a jej zespół muzyczny to grupa Wanda i Banda. „Hi Fi Superstar” to rockowa piosenka z lat osiemdziesiątych (1983). To mocny rock, który zaczyna się od silnych uderzeń i zniekształconych dźwięków gitar. W oryginalnym nagraniu wziął udział Andrzej Tylec, który był bez wątpienia jednym z najlepszych polskich perkusistów, znany z fantastycznego i psychodelicznego polskiego albumu funkowego zatytułowanego „Zderzenie myśli”. Wandę Kwietniewską i jej zespół Wanda i Banda można zdefiniować jako wschodnioeuropejską wersję Joan Jett & the Blackhearts. Podczas gdy po jednej stronie żelaznej kurtyny śpiewano: I Love Rock 'n’ Roll (so put another dime in the jukebox, baby), po drugiej stronie była Hi-Fi super star super hit z albumu Discjockey szczerzy kły znad konsolety. Rok 1983, w którym wydano utwór to odległy czas, tym bardziej w Polsce. Olbrzymie zmiany, jakie miały miejsce od 1989 roku, w którym w Polsce rozpoczęły się demokratyczne przemiany, sprawiają wrażenie, jakby dekada lat osiemdziesiątych była ponad sto lat temu. W 1983 roku znajdujemy się jeszcze w czasach Polski Ludowej: pozostało kilka lat do Porozumień Okrągłego Stołu (luty-kwiecień 1989), które rozpoczęły zmiany ustrojowe i w konsekwencji wybory parlamentarne w czerwcu tego roku, ciąg zdarzeń, który spowodował powstanie III Rzeczpospolitej. Piosenka „Hi Fi Superstar” nie miała z pozoru charakteru odpowiedzi bądź krytyki na sytuację w kraju. Wydaje się, że tekst jest celowo mylący i niejasny, aby uniknąć cenzury. Jednak to przyczółek, który zachęca do dowiedzenia się więcej o muzyce rockowej w Europie Wschodniej w czasach zimnej wojny. Ten kawałek pozwolił dotrzeć do innych grup, takich jak Brygada Kryzys i Kult. W 2017 roku w Public Radio International Nina Porzucki przeprowadziła wywiad z polskim rockmanem Tomaszem Lipińskim, współzałożycielem zespołu Brygada Kryzys, uważanego za jeden z najbardziej wpływowych polskich zespołów w latach osiemdziesiątych: „Muzyki zachodniej nie było łatwo zdobyć … Nie było sklepów muzycznych z najnowszym albumem Buzzcocks. Wszystko było wymieniane z ręki do ręki między ludźmi, głównie na kasetach”. Dla wielu piractwo było jednym z pierwszych sposobów uzyskania piosenek rockowych (spędzanie godzin przy radiu, czekając na piosenkę, by nacisnąć czerwony przycisk REC, a potem liczenie na to, aby koniec melodii nie został zniszczony przez dźwięk stacji lub głos komentatora), zwłaszcza jeśli nie było sposobu, aby uzyskać płyty w inny sposób. Jest to zatem zrozumiałe, choć na początku nie wydawało się całkowicie logiczne, że po drugiej stronie kurtyny to zjawisko również miało miejsce. Ważnym spojrzeniem na scenę muzyczną jest polski dokument „Beats of Freedom” („Zew Wolności”) z 1989 roku reżyserów Leszka Gnoińskiego i Wojciecha Słoty, który dokumentuje rozwój muzyki rockowej w Polsce i zestawia fenomen polskiego rocka z rzeczywistością Polski Ludowej, w której co ciekawe i nieprawdopodobne dla komunistycznej Polski, organizowany był systematycznie festiwal muzyczny w Jarocinie. Odnośnie tego dokumentu Instytut Pamięci Narodowej pisze: „Żelazna kurtyna” nie mogła powstrzymać rocka i młodych ludzi, którzy dzięki tej muzyce odnaleźli przestrzeń wolności. Podobnie jak inne ruchy społeczne i pracownicze w Polsce w latach osiemdziesiątych, rock był także drogą do zmiany w stronę nowego, wolnego kraju. W rzeczywistości ten dokument stanowi wyjątkową okazję do poznania nieznanego szerzej historycznego ruchu i wydarzeń jak Festiwal w Jarocinie, oazy wolności, gdzie muzyka była światłem nadziei. Okładka Zewu Wolności (wierna polskiej tradycji wspaniałych plakatów) jest symboliczna. Na ilustracji mężczyzna w skórzanej kurtce i rockowym pasie rzuca gitarę w stronę policji. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że to koktajl Mołotowa. Koniec końców muzyka to potężne narzędzie do osiągnięcia pokoju i zgody. Baba Sehgal- Thanda Thanda Pani – genialny hinduski cover Kiedy fani Queen usłyszeli „Ice Ice Baby” zespołu Vanilla Ice w 1990 roku, zapanowało powszechne oburzenie. Sama grupa, jak i David Bowie, współpracownicy w „Under Pressure” (1981), wyrazili swój sprzeciw wobec plagiatu popularnej linii basu. Sprawa została rozwiązana poza sądem. Mówi się, że Robert Matthew Van Winkle (powszechnie znany pod pseudonimem artystycznym Vanilla Ice) kupił prawa do „Under Pressure”, co w gruncie rzeczy było tańsze niż walka w sądzie. W 1994 roku odkryłem muzykę Baby Sehgala i jego hinduską wersję „Ice Ice Baby” – „Thanda Thanda Pani”. Utwór zadziwia i wywołuje uśmiech na twarzy. Zaskoczenie po wysłuchaniu kawałka jest większe niż jakakolwiek reakcja fanów Queen w 1990 roku. Mam szczerą nadzieję, że Vanilla Ice był bardziej wielkoduszny i mniej sporny wobec Baby Sehgala niż Queen w stosunku do niego. Zobacz też: Sowiecki modernizm. Utopia czy architektura przyszłości? Pamiętajmy, że w tym czasie dostęp do Internetu był przywilejem nielicznych, a Mosaic i Gopher były jednymi z pierwszych przeglądarek internetowych. Google wciąż było marzeniem, mieliśmy tylko Internet Yellow Pages (tj. rozwiniętą formę wydawanych wcześniej książek telefonicznych, znanych jako białe strony). Był to jeden z pierwszych momentów, w których globalizacja nas „porwała”. Nie jest tak, że muzyka „spoza granic” nie była wcześniej słyszana w Meksyku, ale to było coś innego, nowego. Ta olbrzymia globalizacyjna fala nie ominęła też Baby Sehgala i milionów młodych ludzi w Indiach. W kolumnie zatytułowanej The Many Accents of Rap Around the World; India: Vanilla Ice In Hindi (The New York Times, 1992), Edward Garan napisał, że do początku lat dziewięćdziesiątych Indie były odporne na zachodnią muzykę, co zmieniło się wraz z „przybyciem” MTV i inwestorów z Hongkongu. „Mr Sehgal ”(jak Garan nazywa go w swojej notatce), oświadcza, że ​​wszystko zaczęło się dzięki MTV i poznaniu nowego stylu muzycznego, nieznanego do tej pory na subkontynencie. Napisano niezliczone artykuły o wpływie MTV na globalizację, szczególnie w latach, gdy MTV było jeszcze kanałem filmów muzycznych. W Indiach proces ten rodzi pytanie, czy istnieją ścieżki w kierunku modernizacji, które nie prowadzą wyłącznie przez okcydentalizację. Nie jest to interpretacja znanej i wielokrotnie nagradzanej Laty Mangeskhar, lecz „Thanda Thanda Pani” wydaje się być jasnym przykładem wpływu mediów na warunki kulturowe ludzi. Baba Sehgal w oparciu o swoją wiedzę i doświadczenie dostosował „Ice Ice Baby” do swojej lokalnej perspektywy- a w niej w hotelowym basenie oferuje się w upalny dzień „zimną zimną wodę”. Przypis: „Thanda Thanda Pani” sprzedała się w ponad 100 000 egzemplarzach, w tym były te, które dotarły do Monterrey w 1994 roku. Crowded House – Weather With You Zdolność do mobilizacji i transformacji muzyki rockowej jest nieograniczona. Na poziomie mikro są chwile, które trwają sekundy i są niezapomniane. Przechodzą do historii jak na przykład Freddy Mercury i jego interakcja z publicznością na Wembley w trakcie Live Aid w 1985 roku. Bez wątpienia mówimy o koncercie pełnym niezapomnianych chwil, a wymiana z publiką przed wykonaniem „Under Pressure” należy zdecydowanie do specjalnej kategorii doznań muzycznych. Z kolei Gen Xers w późnym okresie twórczości mogli wspominać inne momenty. Wśród nich jeden z tour de force, którą było „Use Your Illusion” (1991-1993): If you know what time it is We’re gonna do this four times I sing one, then you sing one, and we got Tracy and Roberta here to help you… Następnym przykładem jest, gdzieś w Down Under, australijsko-nowozelandzki zespół Crowded House i jego dwaj główni członkowie: Neil Finn i Nick Seymour. Ich piosenki nic nie straciły z biegiem lat i należą do kanonu dobrego brzmienia. Istnieją dwie relacje z koncertów na żywo, które są niezbędne do zrozumienia wyjątkowości „Weather With You”. Pierwsza, wykonana przed Sydney Opera House w 2016. Jest to wersja „domowa”, grają u siebie, dla własnej publiki. Druga, bardziej znacząca, została zagrana na Pyramid Stage na festiwalu Glastonbury w 2008. Kiedy Crowded House śpiewa: Everywhere you go…, publiczność odpowiada: …always take the weather. Zawsze kiedy jest to potrzebne „Weather With You” sprawia, że ​​czujesz się dobrze, dzięki czemu możesz śpiewać refren niezliczoną ilość razy, aż do wprawienia się w świetny nastrój. Niezawodny sposób dla osób często podróżujących, emigrantów i nomadów. Ostatecznie celem tego utworu jest stworzenie własnego dobrego nastroju i otoczenia, gdziekolwiek jesteś.. Paul McCartney powiedział to już na tym samym festiwalu w 2004 roku: We don’t care about no rain…cause it’s never going to rain again. W Glastonbury spotykają się nie tylko różne narodowości, jest to gigantyczny tygiel kulturowy. Cytując Clifforda Geertza i innych, kultura to mieszanka znaczeń, która tworzy naszą tożsamość i dzięki której możemy wyjaśnić, interpretować nasze istnienie, nasze życie. Każdy, kto osobiście uczestniczył w festiwalu Glastonbury lub widział relację z koncertów wie, że flagi są integralną częścią festiwalu. Są widoczne na każdym koncercie. Podczas transmisji BBC setlisty Crowded House na Glastonbury widoczne są, tradycyjnie jak w ostatnich latach, flagi wszystkich państw: Meksyku, Południowej Afryki, Brazylii, Japonii, Nowej Zelandii (oficjalnej i tej ze wzorem liścia srebrnej paproci). Są też flagi regionów takich jak hrabstwo Devon lub flaga czerwonej róży Lancaster. Poza tym flaga tęczy, rastafariańska, kangura boksera, piracka…i wiele innych. Młodzież od zawsze powiewała flagami odnoszącymi się do przejmujących ją tematów, zarówno tych o charakterze lokalnym jak i międzynarodowym: od Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego po walkę z mową nienawiści i ochronę środowiska. Tak więc flagi tutaj nie symbolizują postaw nacjonalistycznych w skali makro, ale kulturowe mikro tożsamości. Są doskonałym przykładem wielu naszych przynależności począwszy od kraju i regionu, aż po językowe, etniczne, religijne, płciowe, a nawet pokoleniowe. W mikro tożsamości każdego człowieka nosimy nasz własny mikroklimat. Meksykańska Deklaracja w sprawie polityki kulturalnej UNESCO z 1982 roku mówi: „Kultura daje człowiekowi zdolność do refleksji nad sobą. To ona czyni nas ludźmi racjonalnymi, krytycznymi i etycznie zaangażowanymi… Za jej pośrednictwem człowiek wyraża się, staje się świadomy siebie, rozpoznaje się jako niedokończony byt, kwestionuje własne osiągnięcia, niestrudzenie poszukuje nowych znaczeń i tworzy dzieła, które go przekraczają”. Festiwale muzyczne, a w szczególności Festiwal Glastonbury, są idealnym miejscem do wzbogacania i transformacji naszych kultur. Bez wątpienia ktoś kto widział morze flag w kultowej interpretacji piosenki „Tender” w 2009 roku przez brytyjski zespół rockowy Blur, nie będzie mógł powiedzieć inaczej: Love’s the greatest thing/That we have (Miłość jest największą rzeczą jaką mamy). Ilość nagromadzonych emocji we wspólnym śpiewaniu tej ballady przez tysiące ludzi ze wszystkich stron świata jest sceną godną muralu Fraternidad (Braterstwo) Diego Rivery. Gdyby na Glastonbury można było zabrać tylko jedną flagę, ta Crowded House byłaby najlepsza. Jednak ostatecznie, jak już oni sami powiedzieli, najważniejsze jest, aby mieć ten nastrój w sobie. Zawsze. Tekst: Pablo Lozano Lozano Tłumaczenie: Anna Polaczek Jej zapach bardzo często towarzyszy nam o poranku. Celebrujemy z nią nowy dzień i pobudzamy się do pracy. Mowa tu oczywiście o kawie. Ten wywodzący się z Etiopii parzony napój podbił serca całego świata, w tym i Polaków, którzy namiętnie ją spożywają nie tylko o poranku, ale i podczas spotkań towarzyskich. Stąd każdy z nas bardzo często zadaje sobie pytania: jaka jest najlepsza kawa? Czy jest zdrowa? Jaką wybrać do ekspresu? Jaka kawa ma najlepszy aromat – ziarnista czy mielona? Jaka będzie najlepsza kawa? Czy kawa jest zdrowa? Fakty i mityPrzez wiele lat wokół tematu szkodliwości kawy oraz kofeiny narosło sporo mitów. Jak wiele trunków, ma on swoje wady i zalety. Niemniej jeżeli chodzi o negatywne skutki jej picia, to nie są one większe aniżeli w przypadku picia herbaty. Ważne jednak jest to, żeby podczas jej picia zachować umiar, gdyż jak wiele używek, w nadmiarze również może nieść ze sobą negatywne się jednak na jej pozytywnych aspektach. Napój ten wzmaga koncentrację, poprawia metabolizm oraz krążenie. Zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworu wątroby. Według wielu specjalistów przyczynia się do zatrzymania takich chorób jak Alzheimer, Parkinson czy depresja. Kawy jednak nie powinny spożywać kobiety w ciąży czy osoby mające problem z bezsennością. Jaki wybrać gatunek kawy?Mamy dwa najpopularniejsze gatunki kawy. Pierwsza z nich to robusta, a druga to arabica. Która z nich zatem wiedzie prym? Jaka będzie najlepsza kawa do ekspresu? By odpowiedzieć sobie na to pytanie, najpierw musimy się zastanowić, jakie walory tego trunku są dla nas najważniejsze. Dzięki temu będziemy mogli sobie wybrać tę, która najbardziej nam odpowiada, zarówno pod względem smaku, jak i – szlachetny smak dobrej kawyArabica to najpopularniejsza kawa na świecie. Wywodząca się z etiopskich kaw ziarnistych uchodzi za najszlachetniejszy gatunek. Wszystko przez jej walory smakowe i aromatyczne. Zawiera ona jednak niewiele kofeiny w porównaniu do innych rodzajów kawy. Arabica najczęściej uprawiana jest w Brazylii, w Kolumbii, w Indonezji (głównie na Jawie) oraz w państwach Afryki równikowej. Robusta – baza dla mocnych kawRobusta uważana jest za gorszy gatunek kawy od arabicy. Ta wywodząca się z Kongo kawa nie ma już takich walorów smakowych jak arabica, posiada ona jedna sporo kofeiny. Jej uprawa jest dużo tańsza, zaś rośliny tej kawy są odporne na szkodniki i zmienne warunki pogodowe. Dzięki temu jest tańsza i stanowi doskonałą bazę dla różnych mieszanek kaw takich jak np. espresso czy kawy rozpuszczalne. Robusta uprawiana jest głównie w Brazylii, w Wietnamie czy w niektórych rejonach Indonezji. Jakie są rodzaje kawy? Która będzie najlepszaNa rynku spotykamy trzy rodzaje kaw. Do najpopularniejszych należą ziarnista, mielona oraz rozpuszczalna. Każda z nich ma zarówno swoje wady, jak i kawa ziarnista – pełny smak i aromatNajlepsza kawa ziarnista, dzięki zmieleniu jej przed parzeniem, zapewni nam pełnię walorów zarówno smakowych, jak i aromatycznych tego trunku. Ponadto widzimy ziarna kawy, stopień upalenia ziaren. Jest to najlepsza kawa do ekspresu, który posiada młynek. Nie zamyka to jednak drogi, by zaparzyć tę kawę w kawiarce bądź w sposób tradycyjny. Jednak by to uczynić, będziemy musieli zaopatrzyć się w młynek, po to, by ją zmielić. Kawa mielona – alternatywa dla kawy ziarnistejKawy te również są aromatyczne, ale nie do tego stopnia, co ziarniste. Wszystko przez to, że najlepszy smak i aromat uzyskujemy tuż po zmieleniu. Co do jakości ziaren kawy musimy zdać się na informację producenta, który mielił tę kawę. Niemniej najlepsza kawa zmielona jest świetną alternatywą dla kaw ziarnistych, które swobodnie możemy zaparzyć równie w kawiarce, jak i ekspresie przelewowym czy w sposób tradycyjny. Kawa rozpuszczalna – szybki sposób na kawęKawa rozpuszczalna w żadnym wypadku nie może konkurować pod względem smaku czy aromatu z kawami ziarnistymi lub mielonymi. Zawierają one bowiem sporo konserwantów oraz emulgatorów. Produkt ten jest jedynie tworzony na bazie kawy. Jednak jeżeli mamy ochotę na szybką „małą czarną”, a nie mamy warunków do zaparzenia kawy zarówno ziarnistej, jak i mielonej, to może ona nam to trochę wynagrodzić. Jak wybrać dobrą kawę?By wybrać najlepszą, tę jedyną kawę, musimy spojrzeć na wiele czynników, by później srogo się nie rozczarować. Dlaczego? Nie istnieje bowiem idealna kawa, która zachwyci wszystkich swoim smakiem. Każda bowiem ma swój smak i aromat, który jest kwestią gustu. Przeznaczona jest ona także do różnych sposobów jej przygotowania oraz parzenia. Znając te elementy, możemy przystąpić do wyboru kawy, która będzie dla nas optymalna. Tym samym możemy sobie stworzyć swój własny ranking – podstawa wyboru każdego produktuJeżeli chcemy wybrać dobrą kawę, musimy najpierw dokonać analizy jej etykiety. Tam bowiem jest zawartych wiele ważnych informacji dotyczących jakości produktu, składu, kraju pochodzenia czy daty zbioru i o jakości produktu. Do najwyższej klasy należy kawa speciality. Jest to wyrób pozbawiony defektów wytworzony w specjalnych warunkach. Klasa ta przyznawana jest przez specjalnych ważnym elementem jest skład kawy. Na rynku prócz czystych kaw arabica czy robusta mamy także różnego rodzaju mieszanki. Producent takiej mieszanki powinien podać na etykiecie, jaki jest skład procentowy naszej kawy. Jeżeli ten skład jest niepodany, wówczas powinniśmy się głęboko zastanowić nad jej kawy jest ważne, jednak nie decydujące. Każda z nich ma bowiem inne walory smakowe, które nam mogą odpowiadać lub nie. Za najlepsze kawy uchodzą te, które rosną w krajach znajdujących się między równikiem a zwrotnikiem raka. Należą do nich Etiopia, Kenia, Brazylia, Kolumbia czy kraje Ameryki zbioru i palenia rzadko można znaleźć na etykietach. Jeżeli już są, to wpływa to na plus naszej kawy. Dlaczego? Może nam ona powiedzieć o tym, czy zachowała ona swój aromat. Kawa bowiem bardzo szybko wietrzeje i traci swój niepowtarzalny zapach. Znane marki kawyNajbardziej znane marki kaw ziarnistych czy mielonych możemy znaleźć w większości marketów. Pod względem jakości mają one jednak sporą konkurencję wśród kaw kraftowych. Marki te o wiele mniej są znane, dlatego możemy je znaleźć głównie w specjalistycznych sklepach z kawami. Stąd skupimy się głównie nad tych bardziej znanych z popularna marka kawy, zarówno ziarnista, jak i mielona, to bez wątpienia wywodząca się z Niemiec kawa Jacobs Kronung. Obecnie produkowana przez holenderskiego producenta Jacobs Douwe Egberts, dostępna jest w dwóch wersjach ziarnistej oraz mielonej. Jest to najlepsza kawa zarówno do ekspresu ciśnieniowego, jak i przelewowego. Jaka kawa do ekspresu? Oczywiście ziarnista. W tej od niespełna 100 lat specjalizuje się firma Lavazza, której produkty sprzedawane są pod tą samą nazwą. Stąd najlepsza kawa ziarnista, jaką możemy polecić, to Arabica Lavazza Qualita Oro. Jaka jest dobra kawa do ekspresu przelewowego, a jaka kawa do kawiarki? W tym wypadku, jeżeli nie posiadamy młynka, to dobrym rozwiązaniem będzie ta zmielona. Prócz wspomnianej tu wcześniej kawy mielonej Jacobs Kronung bardzo popularna jest inna niemiecka marka Tchibo Kawa mielona Exclusive. Autor: Beniamin Feliksiak 1. Gwiazd naszych wina 2014 The Fault in Our Stars Hazel (Shailene Woodley) jest śmiertelnie chora na raka tarczycy. Gus (Ansel Elgort) wyszedł zwycięsko z walki z rakiem kości. Teraz swoim optymizmem stara się zarazić uczestników grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Na jednym z takich spotkań poznaje Hazel, z którą szybko zaczyna łączyć go uczucie. Ekranizacji bestsellerowej powieści Więcej Hazel (Shailene Woodley) jest śmiertelnie chora na raka tarczycy. Gus (Ansel Elgort) wyszedł zwycięsko z walki z rakiem kości. Teraz swoim optymizmem stara się zarazić uczestników grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Na jednym z takich spotkań poznaje Hazel, z którą szybko zaczyna łączyć go uczucie. Ekranizacji bestsellerowej powieści pod tym samym tytułem autorstwa Johna Greena udaje się ta rzadka sztuka, że nie pozostawiając obojętnym wobec tragedii, jaka dotknęła głównych bohaterów, zostawia widza także z nadzieją i ważną lekcją zrozumienia wobec nieuchronności losu. Ciężki temat, jakim jest umieranie i gasnąca nadzieja na cud mogłaby zaowocować równie ciężkim filmem, po którym trudno byłoby się pozbierać. Gwiazd naszych wina jednak wcale nie jest ciężkim filmem. Wręcz przeciwnie. Humor, jaki prezentuje jest humorem mądrym i taktownym, ale nie sposób filmowi The Fault in Our Stars odmówić uroku, dzięki któremu łatwiej przyjmujemy przeciwności losu, z jakimi zmagają się bohaterowie. W obsadzie tego najlepszego według nas młodzieżowego filmu o miłości jest też Laura Dern i Willem Dafoe. Dystrybucja w Polsce: Imperial Cinepix VIDEO 2. Szkoła uczuć 2002 A Walk to Remember Landon (Shane West) to zbuntowany nastolatek, dla którego nie ma żadnych świętości. Na skutek kolejnego wygłupu, który mógł zakończyć się tragicznie, Landon musi uczestniczyć w zajęciach szkolnego kółka teatralnego. Poznaje tam Jamie (Mandy Moore), skromną i inteligentną córkę pastora (Peter Coyote). Jedna z najlepszych Więcej Landon (Shane West) to zbuntowany nastolatek, dla którego nie ma żadnych świętości. Na skutek kolejnego wygłupu, który mógł zakończyć się tragicznie, Landon musi uczestniczyć w zajęciach szkolnego kółka teatralnego. Poznaje tam Jamie (Mandy Moore), skromną i inteligentną córkę pastora (Peter Coyote). Jedna z najlepszych filmowych ekranizacji powieści Nicholasa Sparksa. W stosunku do powieści fabuła filmu przeniesiona została z lat pięćdziesiątych do dziewięćdziesiątych, ale nijak nie wpłynęło to na uniwersalny przekaz filmu, który z łatwością trafia do odbiorców w każdym wieku. W tym zresztą tkwi siła Szkoły uczuć, która będąc typowym kinem młodzieżowym, jest również atrakcyjna dla dojrzałego widza. Tak jak główny bohater A Walk to Remember wspomina szkolne lata, które zmieniły całe jego życie, tak i starsi widzowie mogą odbyć sentymentalną podróż do swoich pierwszych miłości. Miłość w Szkole uczuć jest wielka, niespodziewana i szczera, ale zarazem tragiczna. To od dziesiątek lat niezawodny przepis na wzruszenie widza. VIDEO 3. Zakochana złośnica 1999 10 Things I Hate About You Rozpoczynający naukę w liceum Cameron (Joseph Gordon-Levitt) zakochuje się w jednej z koleżanek, Biance (Larisa Oleynik). Jej siostra Katarina (Julia Stiles) ma w szkole opinię złośnicy. Ojciec zakazuje Biance spotykania się z chłopakami, póki jej siostra nie znajdzie chłopca dla siebie. Cameron wynajmuje przystojnego Patricka (Heath Ledger), by uwiódł Więcej Rozpoczynający naukę w liceum Cameron (Joseph Gordon-Levitt) zakochuje się w jednej z koleżanek, Biance (Larisa Oleynik). Jej siostra Katarina (Julia Stiles) ma w szkole opinię złośnicy. Ojciec zakazuje Biance spotykania się z chłopakami, póki jej siostra nie znajdzie chłopca dla siebie. Cameron wynajmuje przystojnego Patricka (Heath Ledger), by uwiódł Katarinę. Oparty na motywach Poskromienia złośnicy Williama Szekspira film Gila Jungera był trampoliną do sławy dla Heatha Ledgera, niezapomnianego Jokera z filmu Mroczny rycerz. Do historii kina przeszła między innymi scena, w której z towarzyszeniem orkiestry dętej zaśpiewał "Can't Take My Eyes Off You". Ale Zakochana złośnica to przede wszystkim jeden z najlepszych młodzieżowych filmów, których akcja dzieje się w liceum. Wielu twierdziło, że gdyby William Szekspir żył i tworzył scenariusze do takich filmów, nie miałby nic przeciwko podpisaniu się pod 10 Things I Hate About You. Zakochana złośnica to wesołe, romantyczne kino, po obejrzeniu którego chce się jeszcze raz wrócić do szkoły. Dystrybucja w Polsce: Galapagos Films VIDEO 4. Zmierzch 2008 Twilight Bella (Kristen Stewart) przenosi się do małego miasteczka w stanie Waszyngton, by zamieszkać tam razem z ojcem (Billy Burke). Na miejscu poznaje tajemniczego Edwarda (Robert Pattinson), który ratuje jej życie. Wkrótce okazuje się, że Edward jest wampirem! Zmierzch powstał na motywach bestsellerowej powieści autorstwa Stephenie Meyer, która Więcej Bella (Kristen Stewart) przenosi się do małego miasteczka w stanie Waszyngton, by zamieszkać tam razem z ojcem (Billy Burke). Na miejscu poznaje tajemniczego Edwarda (Robert Pattinson), który ratuje jej życie. Wkrótce okazuje się, że Edward jest wampirem! Zmierzch powstał na motywach bestsellerowej powieści autorstwa Stephenie Meyer, która była prawdziwym fenomenem na półkach księgarskich. Nie inaczej stało się z filmem, który pobił wszelkie rekordy popularności i rozpoczął modę na filmy o wampirach. Zwolennicy gatunku narzekali na "udomowienie" krwiożerczych bestii, ale młoda widownia była zachwycona, a przystojny Edward Cullen stał się wzorem romantycznego kochanka, który będzie kochał i wielbił przez wieki! Dla Kristen Stewart i Roberta Pattinsona Zmierzch był początkiem wielkiej kariery, a sam film doczekał się czterech kontynuacji: Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu, The Twilight Saga: New Moon (2009), Saga "Zmierzch": Zaćmienie, The Twilight Saga: Eclipse (2010), Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 1, The Twilight Saga: Breaking Dawn – Part 1 (2011), Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2 (2012), The Twilight Saga: Breaking Dawn – Part 2. Wystąpili w nich między innymi Anna Kendrick, Michael Sheen, Dakota Fanning, Bryce Dallas Howard i Maggie Grace. Dystrybucja w Polsce: Monolith Video VIDEO 5. Niech będzie teraz 2012 Now Is Good Nastoletnia Tessa (Dakota Fanning) cierpi na białaczkę. Mając dość wylanych łez i pozbawionej nadziei walki ze śmiertelną chorobą, rezygnuje z chemioterapii, by przed śmiercią spróbować rzeczy, których wcześniej nie miała śmiałości doświadczyć. Choć na liście Tessy nie było zakochania, to los przygotował dla niej i taką niespodziankę. Więcej Nastoletnia Tessa (Dakota Fanning) cierpi na białaczkę. Mając dość wylanych łez i pozbawionej nadziei walki ze śmiertelną chorobą, rezygnuje z chemioterapii, by przed śmiercią spróbować rzeczy, których wcześniej nie miała śmiałości doświadczyć. Choć na liście Tessy nie było zakochania, to los przygotował dla niej i taką niespodziankę. Niech będzie teraz w przystępny i wzruszający sposób opowiada przede wszystkim o godzeniu się z nieuleczalną chorobą, ale i tutaj znalazło się miejsce na uczucie, które łączy bohaterkę filmu z przystojnym chłopakiem z sąsiedztwa, Adamem (Jeremy Irvine). Wzruszający Now Is Good pokazuje, że nigdy nie jest za późno na miłość, a nieunikniona śmierć, która wisi nad chorą Tessą dodaje filmowi dramatyzmu i sprawia, że przed seansem tego typowego filmu do płaczu, jakim jest Niech będzie teraz, konieczne jest przygotowanie zapasu chusteczek. W obsadzie filmu znajdują się jeszcze Olivia Williams i Paddy Considine. VIDEO Podobne rankingi Top 20 najlepszych filmów o miłości. NASZ RANKING cały ranking Top 10 miłosnych filmów dla młodzieży NASZ RANKING cały ranking Najlepsze komedie romantyczne dla młodzieży. Top 10 NASZ RANKING cały ranking NASZ RANKING: Top 20 najlepszych filmów o miłości 2017 roku! cały ranking Najlepsze filmy o miłości 2016 roku. Top 10 cały ranking Najlepsze filmy o miłości 2015 roku. Top 10 cały ranking Czy jesteś w stanie podróżować w poszukiwaniu idealnej filiżanki kawy? Jeśli tak, koniecznie zapoznaj się z poniższą listą zawierającą najlepsze kawiarnie świata! Zobacz również: Kawiarnia tylko dla prawdziwych fanów Harrego! Zobacz wnętrze restauracji inspirowanej Potterem 1. Coffee Academics, Hong Kong2. Heart Coffee Roasters in Portland3. Café Central, Austria, Wiedeń4. Café Craft, Paris5. Department of Caffeine, Singapur6. Coffee Collective, Kopenhaga7. Small Batch Coffee in Brighton, Café Grumpy, New York City9. Forty Ninth Parallel, Vancouver10. Mind the Cup, Ateny11. Screaming Beans, Amsterdam12. Johan & Nyström, Sztokholm, Szwecja13. Fazıl Bey, Stambuł, Turcja 1. Coffee Academics, Hong Kong Miejsce popularne zarówno w Hong Kongu jak i na świecie, z powodu rewelacyjnej kawy jaką przyrządzają. Są laureatami wielu nagród. Gości z rożnych zakątków świata nie brakuje, którzy chcą wypić filiżankę kawy w klimatycznym lokalu. 2. Heart Coffee Roasters in Portland Jeśli będziesz mieć okazje wypicia tam kawy, spróbuj koniecznie połączenia espresso z lodami kokosowymi. 3. Café Central, Austria, Wiedeń Podróż do Wiednia bez odwiedzenia tego miejsca, była by nie kompletna. Jest to idealny sposób na spędzenie kilku godzin, pijąc kawę i podziwiając ten wyjątkowy wystrój. 4. Café Craft, Paris Na co dzień tłumów tam nie brakuje. Zapewniam Cię, że jeśli znajdziesz w Café Craft miejsce, smak tamtejszej kawy Ci to wynagrodzi. 5. Department of Caffeine, Singapur Oprócz doskonałej w smaku kawy, poleca się również herbatę. Szczególnie tłoczno robi się tam w weekendy, gdy podają specjalne menu. Największym uznaniem cieszą się francuskie tosty nadziewane bananami i polane syropem klonowym. 6. Coffee Collective, Kopenhaga Kawiarnia jest dobrze znana z klasycznego zestawu , który obejmuje espresso podawane z cappuccino w tradycyjnym stylu. 7. Small Batch Coffee in Brighton, Możesz cieszyć się chwilą spokoju z dala od zgiełku miasta, w tej malowniczej kawiarni . Zamów mrożoną kawę gdy siedzisz w barze, gdzie masz doskonały widok na miasto. 8. Café Grumpy, New York City Jeśli będziesz w okolicy, do Café Grumpy zaprowadzi Cię nieziemski aromat, gdyż ziarna kawy są tam palone na miejscu. 9. Forty Ninth Parallel, Vancouver Espresso w połączeniu ze świeżymi donutami. Czysta perfekcja. 10. Mind the Cup, Ateny Zachwycą Ciebie wzory na Twoim ulubionym latte oraz kawiarnia, która wygląda jakby prosto z filmu. 11. Screaming Beans, Amsterdam Wybierz się tam koniecznie na najlepszą kawę obowiązkowo ze śniadaniem na idealny początek dnia. 12. Johan & Nyström, Sztokholm, Szwecja Sztokholm jest zalany pod względem kawiarni. To miejsce różni się od innych tym, że zachęca ludzi do picia lepszej jakościowo kawy i organizuje w tym celu regularne szkolenia. 13. Fazıl Bey, Stambuł, Turcja Najwyższej klasy ziarna brazylijskie są palone i mielone na miejscu. Kawiarnia ta, która istnieje od 1920 roku, cieszy się w Turcji dużą popularnością. Zobacz również: Pierwsza kawiarnia z jeżami w stolicy Japonii, która w menu ma ich ponad 20 (źródło: Kliknij, aby ocenić ten post! [Całkowite: 15 Średnia: 5]

top 10 kawałów świata